niedziela, 23 grudnia 2012

Paszteciki z kapustą i grzybami. Wesołych Świąt!

Dziś stała się rzecz straszna. Najgorsza jaka mogła mnie spotkać przed Świętami. Mój ukochany malinowy Kitchen Aid, przez którego dokładnie rok temu płakałam ze szczęścia, gdy drżącymi dłońmi rozrywałam kolorowy papier, znów doprowadził mnie do łez, tym razem do łez rozpaczy. Odmówił współpracy po drugim wyrobieniu ciasta na drożdżowe paszteciki. Cóż, reszta planów kulinarnych nie wypali lub będzie mocno zmodyfikowana. Kicek po świętach jedzie do naprawy... Ma szczęście, że dał radę pomóc mi jeszcze przy pasztecikach. Muszę przyznać, że wyszły jak marzenie! Kruchutka skórka, miękkie ciasto, wyrazisty w smaku farsz... Jeśli macie jeszcze chwilę jutro z rana - polecam, naprawdę warto.

Wszystkim, którym zdarza się tu zaglądać, życzę cudownych Świąt, pełnych spokoju i radości. Niech smakowicie zastawiony stół zgromadzi Was razem z Waszymi bliskimi, spędźcie przy nim magiczne chwile. Odpoczywajcie, rozmawiajcie, śmiejcie się i jedzcie. A w Nowym Roku czego tylko zapragniecie, o czym zamarzycie i co sobie postanowicie - niech Wam się wszystko spełni!


Składniki na całe mnóstwo pasztecików (4 blachy - około 60 sztuk całkiem sporych bułeczek):

Ciasto:
  • 675g mąki pszennej typu 650
  • 50g mąki żytniej typu 720
  • 2 szklanki letniego mleka (400ml)
  • 100g roztopionego masła
  • 1 jajko + 3 żółtka + 1 jajko do posmarowania
  • 2,5 łyżeczki soli
  • 1 łyżka miodu
  • 14-16g suszonych drożdży (2 opakowania)
Farsz:
  • 600g kiszonej kapusty
  • 5 garści suszonych grzybów
  • 2 średnie cebule
  • tajny składnik: 5-7 pełnych łyżek pikantnego ketchupu
  • sól, pieprz
  • 2 łyżeczki zmielonego kminku
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • łyżeczka cząbru
  • 4-5 łyżek oleju
Farsz. Grzyby namaczamy w zimnej wodzie, zostawiamy na 2-3 godziny. Odsączamy i mielimy w maszynce do mięsa. W dużym garnku z nieprzywierającym dnem umieszczamy kapustę. Jeśli ma długie włókna, można ją posiekać. Ja nie moczę kapusty, lubię gdy farsz ma wyrazisty kwaśny smak. Do kapusty dodajemy zmielone grzyby i dusimy pod przykryciem na średnim ogniu przez około godzinę, podlewając co jakiś czas wodą i mieszając. Cebule siekamy drobno i smażymy na sporej ilości oleju. Dorzucamy cebulkę do kapusty z grzybami, dodajemy kminek oraz cząber i gałkę, dusimy przez kolejną godzinę, nadal mieszamy i podlewamy wodą jeśli zbyt mocno odparuje, aby farsz nie przywierał do dna. Pod koniec dodając ketchup. Ostatnie pół godziny nie dodajemy już wody, zdejmujemy pokrywkę i odparowujemy farsz. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku.

Ciasto. Wszystkie składniki wyrabiamy na gładkie i elastyczne ciasto, zostawiając 1 jajko do posmarowania bułeczek przed pieczeniem. Pozwalamy ciastu wyrosnąć pod ściereczką. Po około godzinie wyrabiamy ciasto jeszcze raz i dzielimy na 4 części. Ostudzony farsz również dzielimy na 4 części. Każdą porcję ciasta rozwałkowujemy na posypanym mąką blacie na podłużny płat o grubości około 1cm, na środku na całej długości umieszczamy farsz i zawijamy dłuższe boki do środka tworząc rulon. Tniemy każdy rulon ostrym nożem na kawałki o szerokości 3-4cm i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Każdy pasztecik smarujemy rozmąconym jajkiem za pomocą pędzelka. Piekarnik nagrzewamy do 190st C. Paszteciki powinny przed pieczeniem wyrastać przez około 20-30 minut. Pieczemy przez 20 minut. Idealne do barszczu. Smacznego!

sobota, 15 grudnia 2012

Filet pstrąga pieczony w folii - prościej się nie da :)

Wykwintne dania nie muszą być pracochłonne, a składniki na nie nie muszą być trudno dostępne. Ważne, aby główny składnik był dobrej jakości i świeży, wtedy niewiele już mu potrzeba, aby błyszczeć na stole :) Dziś filet z pstrąga - przygotowanie go włącznie z nagrzaniem piekarnika i samym pieczeniem to dosłownie pół godziny. Banalnie proste i pyszne, nie może się nie udać. Może pojawi się na wigilijnym stole zamiast (lub obok) karpia?


 Składniki na 3 porcje:
  • filet z pstrąga ze skórą - około 600g
  • pół cytryny
  • 3 ząbki czosnku
  • 15g masła
  • 2 łyżeczki suszonej szałwii
  • sól, pieprz do smaku
Filet dokładnie myjemy, sprawdzamy czy wszystkie ości zostały usunięte (najczęściej okazuje się, że nie) i ewentualnie usuwamy je pęsetą. Rybę solimy i posypujemy świeżo zmielonym pieprzem z obu stron. Układamy na dużym kawałki folii aluminiowej, skórą do dołu. W małej miseczce mieszamy miękkie masło z szałwią. Na rybie układamy plasterki cytryny, bardzo cienkie plasterki czosnku i masło szałwiowe. Zawijamy rybę w folię, miejsce złączenia folii powinno być na górze. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st C przez 20 minut. Podajemy z ziemniakami, grzankami lub pieczywem oraz sałatą lub warzywami na parze. Smacznego!


niedziela, 9 grudnia 2012

Chleb pszenny na mleku sojowym

Dziś jeden z pyszniejszych chlebów jakie udało mi się upiec. Tajnym składnikiem jest mleko sojowe. Skórka gruba i chrupiąca, a wnętrze miękkie, wilgotne, z regularnymi dziurkami. Smak łagodny i neutralny, więc z czymkolwiek zrobimy sobie kanapkę - będzie smakować znakomicie. Chleb nie zawiera nabiału ani jajek, więc śmiało mogą go jeść weganie *po zastąpieniu miodu syropem z agawy lub syropem klonowym, ponieważ miód jest wytworem pszczół, a więc jest pochodzenia zwierzęcego* - thank you, Jamie :) Ja oczywiście nie oparłam się pokusie położenia na kromce słusznej porcji masła ;) Polecam gorąco!
 

Składniki na 1 chleb - piekłam w formie do keksa o wymiarach 27x8,5cm:
  • 575g mąki pszennej typ 650
  • 400ml napoju sojowego Alpro
  • 8g suszonych drożdży
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 1 łyżka miodu
  • 1-2 łyżki maku lub innych ziaren do posypania
  • 1-2 łyżki oleju roślinnego do wysmarowania formy (nie oliwy!)
  • 1-2 łyżki otrąb do formy
Wszystkie składniki oprócz ostatnich trzech wyrabiamy na miękkie, elastyczne ciasto. Pozostawiamy pod wilgotną ściereczką do podwojenia objętości. Po wyrośnięciu ciasto wyrabiamy jeszcze raz. Formę smarujemy olejem i wysypujemy otrębami. Umieszczamy w niej ciasto, wierzch wygładzamy dłonią zwilżoną wodą, posypujemy makiem lub innymi ziarnami. Pozostawiamy do ponownego wyrośnięcia. Piekarnik nagrzewamy do 225 st C i wstawiamy dobrze wyrośnięte ciasto. Na dnie piekarnika można umieścić naczynie żaroodporne z wodą, aby skórka była chrupiąca. Pieczemy przez 35 minut, po około 20-25 można przykryć chleb folią aluminiową, by się za mocno nie przypiekło od góry. Po 35 minutach wyjmujemy chleb z foremki i dopiekamy przez 10 minut, aby boki i dół również były chrupiące (można dopiekać "do góry nogami"). Po wyjęciu studzimy na kratce. Najlepiej kroić dopiero następnego dnia. Smacznego!

sobota, 8 grudnia 2012

Wołowina z grzybami duszona w czerwonym winie

Najbardziej lubię gotować w weekendy. Mam wtedy mnóstwo czasu na eksperymenty (nie zawsze udane), na wyrastanie ciasta drożdżowego, na skomplikowane desery, ozdabianie pierniczków... Jeśli dysponujecie kilkoma godzinami wolnego czasu - polecam duszenie wołowego udźca w czerwonym winie. Trzeba co jakiś czas zajrzeć do garnka, ewentualnie podlać winkiem, a reszta zrobi się sama. Całej butelki wina nie zużyjemy, więc można sobie podczas gotowania popijać, poczytać książkę, posłuchać muzyki... Jednak spędzenie połowy dnia w kuchni to całkiem miła perspektywa, prawda?


Składniki na 3:
  • 500g wołowiny z udźca
  • 200g surowego wędzonego boczku
  • 2 czerwone cebule (razem 200g)
  • 2 garście suszonych kapeluszy podgrzybków i/lub prawdziwków
  • 1 mała marchewka (150g)
  • 1 mała pietruszka (150g)
  • 4 ząbki czosnku
  • 4 goździki
  • 4 ziela angielskie
  • 2 liście laurowe
  • listki z 2 gałązek rozmarynu
  • 250-350ml czerwonego wytrawnego wina
  • 2-3 łyżki oleju
  • sól, pieprz do smaku
Wołowinę kroimy w kostkę. W większym garnku z grubym lub nieprzywieralnym dnem rozgrzewamy olej, smażymy mięso z dodatkiem ziela, goździków, liści laurowych i rozmarynu. Gdy mięso zacznie się rumienić, dodajemy posiekaną cebulę i rozgnieciony czosnek. Doprawiamy solą. Suszone grzyby moczymy przez kilka minut w zimnej wodzie, zmieniając ją 3 razy. Odsączone dodajemy do mięsa. Na patelni smażymy boczek pokrojony w cienkie paseczki i dodajemy do garnka wraz z wytopionym tłuszczykiem. Co jakiś czas podlewamy zawartość garnka czerwonym winem i dusimy przez 1,5h na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Po 1,5 do garnka dodajemy pokrojone marchewkę i pietruszkę (dodane wcześniej rozpadłyby się), dusimy całość kolejne 1,5 do 2 godziny, aż mięso będzie miękkie. Doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem. Podajemy z kaszą lub ziemniakami albo z pieczywem. U mnie z pęczakiem. Smacznego!

niedziela, 2 grudnia 2012

Wegańska sałatka z kiełków i tofu z czarnym sezamem

Udana próba uczynienia tofu jadalnym. Nie przepadam, można powiedzieć, że wręcz nie lubię. Kredowy, mdły smak, konsystencja plastelinowa... No ale to Was chyba nie zachęci do wypróbowania sałatki ;) Próbuję znaleźć dla tofu odpowiednie towarzystwo, aby je polubić. Być może pierwsze moje zetknięcie z tym sojowym serem było nieudane, a jak wiadomo pierwsze wrażenie jest ważne... Na mojej czarnej liście są jeszcze buraczki, ale do nich znacznie trudniej mi się zabrać, ale kiedyś to musi nastąpić... Cóż, teraz już wszyscy wiedzą o moich kulinarnych fobiach. Pocieszam się, że każdy je ma. Sałatka jest bardzo zdrowa i lekka.


Składniki na 1 porcję:
  • garść kiełków fasolki mung
  • garść kiełków słonecznika
  • 1 malutka marchewka
  • pół garści szczypioru
  • 100g tofu
  • łyżeczka prażonego czarnego sezamu
Dressing:
  • łyżeczka oleju sezamowego tłoczonego na zimno
  • łyżeczka mirinu
  • łyżeczka sosu sojowego
  • sok wyciśnięty z połowy limonki
  • pół łyżeczki miodu
Kiełki myjemy i suszymy. Marchewkę obieramy i skrobaczką tniemy na cienkie wstążeczki. Szczypior kroimy niezbyt drobno. Tofu kroimy w paseczki. Na mocno rozgrzanej suchej patelni przez dosłownie minutę prażymy ziarna sezamu. W słoiczku umieszczamy składniki dressingu, zakręcamy i potrząsamy do połączenia składników. Na talerzu układamy składniki sałatki, polewamy sosem i posypujemy prażonym sezamem. Smacznego!

PS. Tofu można zastąpić. Czymkolwiek ;) Jeśli nie jesteście weganami to np. pieczonym łososiem. Ja następnym razem tak właśnie uczynię :)

Świąteczny sernik kakaowy z żurawiną i skórką pomarańczową

Jest dopiero początek grudnia, więc mamy jeszcze trochę czasu, aby przetestować nowe przepisy i zachwycić rodzinę przy świątecznym stole. Jakiś czas temu zrobiłam sernik z przepisu Marthy Stewart http://www.marthastewart.com/354099/ricotta-cheesecake. Był całkiem dobry, ale to nie było to co lubię najbardziej jeśli chodzi o serniki. Nie wiem czy wypada poprawiać Marthę, ale to właśnie zrobiłam ;) Zamiast ricotty użyłam serka "wiaderkowego", by - w odróżnieniu od ziarnistej konsystencji jaką nadaje mu ricotta - mój sernik był gładki i kremowy. Zamiast mąki użyłam kakao, zmieniłam trochę proporcje, dodałam świąteczne bakalie i szczyptę korzennych przypraw, zmieniłam nieco temperaturę pieczenia i w końcu udekorowałam sernik polewą z czekolady i posypałam płatkami migdałów... Wykorzystałam jednak patent Marthy z podzieleniem cukru i dodaniem połowy do piany, dzięki czemu jest ona sztywniejsza i mocniej się trzyma gdy już wmieszamy ją w ciasto. Niemniej jednak by tradycji stało się zadość - sernik opadł mi spektakularnie gdy tylko uchyliłam drzwiczki piekarnika ;) Na szczęście jego konsystencja pozostała kremowa i puszysta. Polecam na Święta!


Składniki na okrągłą formę o średnicy 24cm:
  • 500g serka do serników (już zmielonego, "wiaderkowego")
  • 5 jajek
  • 2/3 szklanki cukru pudru (w dwóch porcjach po 1/3 szklanki)
  • 1/4 szklanki kakao
  • 50g kandyzowanej skórki pomarańczowej
  • 75g suszonej żurawiny
  • odrobina wanilii
  • szczypta soli
  • po szczypcie suszonego imbiru i gałki muszkatołowej
Na polewę:
  • 200g czekolady (ja użyłam deserowej, ale może być mleczna)
  • 50g masła
  • garść płatków migdałowych do posypania
Ser i jajka powinny być wyjęte z lodówki co najmniej godzinę wcześniej, aby osiągnęły temperaturę pokojową. Piekarnik najlepiej włączyć przed rozpoczęciem przygotowywania masy, aby zdążył się nagrzać do 170 st C. Przygotowujemy sobie tortownicę o średnicy około 24-25 cm, dno wykładamy papierem do pieczenia, dno i boki smarujemy miękkim masłem i posypujemy kaszą manną. W misie miksera umieszczamy ser i miksujemy z 1/3 szklanki cukru pudru (drugą część cukru zachowujemy do piany). Dodajemy wanilię i przyprawy oraz kakao. Oddzielamy białka od żółtek. Żółtka po jednym dodajemy do serka i cały czas ucieramy. Na koniec dodajemy skórkę i żurawinę. Białka umieszczamy w osobnej dużej misie, dodajemy szczyptę soli. Ubijamy na niskich obrotach, a gdy piana zacznie gęstnieć, zwiększamy obroty i dodajemy po łyżce cukru pudru. Piana powinna być sztywna i lśniąca. Do masy serowej dodajemy 1/3 piany i dokładnie lecz delikatnie mieszamy do całkowitego połączenia. Następnie dodajemy znów 1/3 piany i mieszamy, po połączeniu dodajemy ostatnią część piany i bardzo delikatnie mieszamy całość. Masę wykładamy do przygotowanej wcześniej formy i wkładamy sernik do nagrzanego piekarnika. Pieczemy równą godzinę. Studziłam lekko uchylonym piekarniku, a następnie schłodziłam przez noc w lodówce. Ciasto przełożyłam na talerz skórką do dołu, wierzch (czyli spód) pokryłam polewą ze stopionej w mikrofalówce czekolady z masłem, nakładałam jeszcze ciepłą masę. Posypałam płatkami migdałów. Przechowywać w lodówce. Smacznego!

sobota, 1 grudnia 2012

Schab ze śliwką, czosnkiem i rozmarynem pod wędzonym boczkiem

Schab ze śliwką to bardzo świąteczna pieczeń. A jako że mamy już grudzień, wypada potrenować przed Świętami ;) Ja oprócz śliwek dodałam też czosnek i świeży rozmaryn, a całość przykryłam plastrami wędzonego boczku, aby dodać pieczeni soczystości i trochę dymnego aromatu. Kawałek gorącego schabu prosto z piekarnika w towarzystwie pieczonych ziemniaczków będzie stanowił doskonały obiad, a gdy ostygnie - na pewno nikt nie pogardzi kanapką ze słusznym plastrem :)



Składniki:
  • schab wieprzowy bez kości - u mnie 1,3kg
  • boczek wędzony surowy, długie plastry - około 300g
  • suszone śliwki - 10-12 sztuk
  • świeży rozmaryn - listki z 2 gałązek
  • 4-6 ząbków czosnku
  • sól, pieprz do smaku
Schab po umyciu nacinamy wzdłuż, aby móc go rozłożyć na desce. Solimy i posypujemy świeżo mielonym pieprzem z każdej strony. Na wewnętrznej stronie rozłożonego schabu  rozsmarowujemy wyciśnięty czosnek, układamy wzdłuż suszone śliwki, posypujemy rozmarynem. 


Zawijamy mięso. W miejscu złączenia mięso okładamy plastrami boczku. Ciasno związujemy sznurkiem, umieszczamy w naczyniu żaroodpornym boczkiem do góry. Można włożyć do lodówki na 1-2 godziny, aby mięso przeszło przyprawami.


Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st C przez 1h 20 minut (około godziny na każdy kilogram mięsa). Boczek powinien się zrumienić. Po upływie czasu pieczenia schab powinien zostać w zamkniętym wyłączonym piekarniku przez 20 minut. Po wyjęciu możemy pokroić na plastry i od razu skonsumować lub ostudzić i przechowywać w lodówce. Smacznego!

poniedziałek, 26 listopada 2012

Miodowo-imbirowe ciasteczka z "rozmaitościami"

Czasem dobre przepisy powstają z przypadku, z pomyłki, z braku jakiegoś składnika, z roztargnienia... Ten powstał z chęci posprzątania w szafce kuchennej, a konkretniej z chęci pozbycia się resztek otrąb i ziarenek zalegających na dnie torebek i słoiczków. Nie od dziś wiadomo, że bałagan jest twórczy, ale sprzątanie - jak się dziś przekonałam - też bywa ;) Tak oto powstały pyszne złote ciasteczka, pachnące miodem, z mnóstwem chrupiących drobinek w środku. Do odmierzania składników użyłam łyżek-miarek: stołowa o pojemności 15ml, łyżeczka - 5ml.


Składniki na około 30 ciasteczek:
  • 100g bardzo miękkiego masła
  • 1/2 szklanki płynnego miodu
  • 125g mąki pszennej tortowej
  • 1 łyżeczka imbiru w proszku
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 3 łyżki otrąb owsianych
  • 3 łyżki otrąb żytnich
  • 3 łyżki otrąb pszennych
  • 2 łyżki zarodków pszennych
  • 2 łyżki sezamu
  • 4 łyżki drobno posiekanych migdałów
  • szczypta soli
Miękkie masło ucieramy z miodem, najlepiej przystawką do ubijania piany. W osobnej miseczce mieszamy wszystkie suche składniki i dodajemy do masy maślano-miodowej, mieszamy do połączenia składników. Konsystencja ciasta będzie dość lepka i niezbyt zwarta, ale tak ma być. Lepimy kulki wielkości niedużego orzecha włoskiego i lekko spłaszczamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując niewielkie odstępy. Piekłam ciasteczka przez 10 minut w 180 st C, aż stały się złote. Po wystudzeniu na kratce gotowe do spożycia (przed wystudzeniem też ;)). Smacznego!

Cud, miód i cynamon



Pszenne bułki razowe ze słonecznikiem

Drodzy Państwo, przedstawiam kolejny wypiek z nocnej zmiany w mojej domowej piekarni - bułki pszenne razowe z zarodkami pszennymi, posypane ziarnami słonecznika. W smaku i konsystencji "grahamkowate", skórka chrupiąca, w środku miękkie lecz treściwe. Na pewno dużo zdrowsze niż bułki wypiekane z mrożonek w supermarketach. No i smaczniejsze rzecz jasna!


Składniki na 9 sporych bułek:
  • 150g mąki pszennej typ 650
  • 350g mąki pszennej razowej
  • 5 łyżek zarodków pszennych
  • 8g suszonych drożdży (3 łyżeczki)
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 1 łyżka miodu
  • 0,5 szklanki mleka
  • 1,25 szklanki wody
  • 3 łyżki oleju z pestek winogron
  • 1 jajko + 2 łyżki mleka - do posmarowania bułek przed pieczeniem
  • słonecznik do posypania (lub inne ziarna)
Wszystkie składniki prócz jajka z mlekiem i słonecznika wyrobić na gładkie ciasto, które będzie odchodzić od ścianek misy lub od rąk. Pozostawić pod wilgotną ściereczką do podwojenia objętości, po czym wyrobić ponownie. Uformować bułki dowolnego kształtu (u mnie 9 okrągłych) i ułożyć na papierze do pieczenia. Pozostawić do ponownego wyrośnięcia. Piec w piekarniku nagrzanym do 200 st C przez 25 minut. Smacznego!

niedziela, 25 listopada 2012

Pizza z wędzonym łososiem i wędzonym boczkiem

Aromatyczna, wyrazista w smaku, pikantna pizza. Sekretem jest ostry sos pomidorowy z nutką anchois i czosnku oraz połączenie dymnych smaków łososia i boczku. Nie ma co się rozpisywać, po prostu trzeba zrobić ;)


Składniki dla 4 osób (u mnie 4 podłużne cienkie pizze, pieczone po 2 na jednej blasze):

Ciasto:
  • 400g mąki pszennej typ 650
  • 8g suszonych drożdży (3 łyżeczki)
  • 200ml letniej wody
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżeczka cukru
  • 3 łyżki oliwy
Sos:
  • pomidory w puszce - 400g
  • 4 fileciki anchois + 1 łyżeczka oleju z anchois
  • 2-3 ząbki czosnku (lub więcej w ramach np. leczenia przeziębienia ;) )
  • 2 łyżki ostrej pasty paprykowej typu Ajvar (u mnie taka, strrrrasznie ostra: pasta węgierska Rolnik)
Dodatki:
  • 250g mozarelli
  • 300g wędzonego łososia norweskiego (filet bez skóry)
  • 200g surowego wędzonego boczku, niezbyt tłustego
  •  32 czarne oliwki
  • 4 spore pieczarki
Składniki na ciasto wyrabiamy ręcznie lub w mikserze, powinno być sprężyste i gładkie. Zostawiamy w misce na 40-60 minut pod ściereczką do wyrośnięcia. Następnie wyrabiamy ciasto ponownie, dzielimy na 4 części. Ja uformowałam 4 podłużne pizze, aby piec po 2 sztuki na raz, ale można zrobić 4 małe okrągłe lub 2 duże, ciasto powinno być cienkie, ok 5mm. Ułożyłam pizze na blachach wyłożonych papierem do pieczenia. Z sosem i mozarellą wyglądały tak:


Pomidory z puszki rozgniatamy widelcem (szybciej pójdzie jeśli kupimy pomidory krojone), dodajemy drobno posiekane fileciki anchois oraz łyżeczkę oleju z puszki, posiekany czosnek i pastę paprykową, według uznania. Możemy dodać dowolne zioła (bazylia, oregano, pietruszka). Ja chwilę odparowałam sos na ogniu, dzięki czemu smaki się przegryzły i sos stał się bardziej konkretny. Sos należy ostudzić przed nałożeniem na spody.

Na sosie układamy porwaną mozarellę, cienkie plasterki boczku, kawałki wędzonego łososia, oliwki oraz cienko pokrojone pieczarki. A tu moja pizza już gotowa by wskoczyć do piekarnika :)

Piekarnik rozgrzewamy do 225 st C, najlepiej z naczyniem żaroodpornym wypełnionym wodą na spodzie piekarnika, dzięki temu skórka będzie chrupiąca. Po wstawieniu pizzy zmniejszamy od razu temperaturę do 200 st C i pieczemy przez około 15 minut, w zależności od preferowanego stopnia wypieczenia brzegów.


Pizza jest pikantna i dość słona, więc idealnym dodatkiem byłoby zimne piwko :) Smacznego!

Jeszcze raz w ramach akcji "Łosoś norweski na jesienno-zimową rozgrzewkę".


sobota, 24 listopada 2012

Pierniczki świąteczne ze skórką pomarańczową

Wszyscy już pieką, to i ja! Pachnie jak w chatce Świętego Mikołaja, słodko, korzennie, pomarańczowo, magicznie i świątecznie :) Pierniczki chowam do puszki, aby zmiękły do Świąt. Ciastka są mało słodkie, aby zrównoważyć słodycz lukru, czekolady i cukrowych perełek, którymi udekoruję je za jakiś czas. Jeśli nie będziecie ich lukrować, zdecydowanie polecam zwiększenie ilości cukru. Pierniczki pewnie będą w niewyjaśnionych okolicznościach stopniowo znikać z puszek, więc jutro zabieram się za kolejną porcję ;)  Pięknie ozdobione i zapakowane w świąteczne puszki mogą stanowić bardzo smakowity prezent :)


Składniki na 4 blachy pierniczków (wyszło mi około 70 sztuk, gwiazdki 7cm i choinki 8cm):
  • 2,5 szklanki mąki pszennej tortowej + 2 łyżki do podsypania
  • 2/3 szklanki mąki żytniej pełnoziarnistej
  • 1/3 szklanki cukru pudru (jeśli nie zamierzamy lukrować lub lubimy słodkie - można dać 2/3)
  • 3/4 szklanki miodu (naszego, polskiego, żadne tam mieszanki "z i spoza UE")
  • 2 łyżki kakao
  • 4 łyżeczki dobrej jakości przyprawy korzennej (własnej produkcji lub np. Kotanyi)
  • 3 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 100g masła
  • 2 małe jajka
  • skórka otarta z 1 pomarańczy
W garnku na małym ogniu rozpuścić masło i wymieszać z miodem, zestawić z ognia, wystudzić. Przez sito przesiać mąki, kakao, cukier puder, sodę i przyprawę. Do miodu i masła dodać jajka, dokładnie wymieszać. Zetrzeć do garnka skórkę z wyszorowanej i sparzonej pomarańczy. Połączyć składniki sypkie z płynnymi, zagnieść ciasto, najlepiej mikserem na wolnych obrotach. Ciasto będzie lepkie, jak miękka plastelina. Na blacie lekko posypanym mąką rozwałkować ciasto na grubość 6-7mm i wycinać dowolne kształty. Układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstępy między ciastkami. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 st C przez 8-9 minut. Po wystudzeniu przechowywać w puszkach, słoikach lub plastikowych pudełkach. Powinny wytrzymać kilka-kilkanaście tygodni. Możemy przyspieszyć proces mięknięcia wkładając do puszek skórki z owoców (jabłek, pomarańczy, cytryn). Pierniczki dodatkowo zmiękną po pokryciu ich lukrem lub czekoladą, najlepiej zrobić to kilka dni przed Świętami i zamknąć jeszcze raz w pojemnikach ze świeżymi skórkami owocowymi. Smacznego!

Cud, miód i cynamon

niedziela, 18 listopada 2012

Liebster Blog czyli bez przepisu :)

Tym razem tylko ogłoszenia parafialne :)

Otrzymałam wyróżnienie od http://krakowiankawbieszczadach.blogspot.com oraz http://wzaciszudomowejkuchni.blogspot.com/ w ramach akcji Liebster Blog. Za co bardzo dziękuję i jest mi niezwykle miło :) Akcja polega na tym, że blog, który otrzymał taką nominację, wyróżnia 11 innych blogów, ale nie może nominować tego, od którego sam otrzymał nominację. Bloger odpowiada na 11 pytań od nominującego go blogera i wymyśla swoich 11, aby zadać je 11stu wybranym przez siebie blogerom. Mam nadzieję, że nic nie pokręciłam, bo pierwszy raz biorę udział w takiej zabawie ;) Jako że pierwszą nominację dostałam od Krakowianki, to odpowiem na jej pytania, mam nadzieję, że NaTka nie będzie bardzo zła :)

1) Co popchnęło Cię do założenia bloga?
Mój chłopak mnie namówił, powiedział że skoro i tak non stop siedzę w garach, to co mi szkodzi :)
2) Jaki jest twój ulubiony deser?
 Czekolada i bita śmietana w każdej postaci.
3) Ile czasu dziennie poświęcasz na bloga?
W tygodniu godzinka-dwie max., ze względu na to, że "normalnie pracuję", za to w weekendy potrafię siedzieć w kuchni i przy komputerze od świtu do zmierzchu ;)
4) Kuchnię jakiego państwa bądz regionu lubisz najbardziej?
W moim kulinarnym sercu jestem Azjatką (Tajko-Japonką) :)
5) Często jesz "na mieście", restauracje, bary mleczne..?
 Okazjonalnie. Lubię "zwiedzać" restauracje na wakacjach.
6) jak spędzasz wolny czas?(pomijając bloga)
Ostatnio raczej wszystko kręci się wokół garów ;) Przeglądam książki kucharskie, oglądam programy kulinarne... 
7) jakich produktów nie kupujesz - a robisz samemu w domu?
Od dłuższego czasu jemy tylko domowe pieczywo :)
8) Kto nauczył Cię podstaw gotowania? 
 Dziadek - pierwsza jajecznica powstała pod jego czujnym okiem.
9) Książki kulinarne - jaką polecasz, z jakiej najczęściej korzystasz? 
Nie mam ulubionej, lubię mieć dużo i ciągle nowe :)
10) Mówią przez żołądek do serca, zaproponuj potrawę dla ukochanej osoby 
(to taka mała inspiracja dla mnie na przyszłość :) ) 
Mojej ukochanej osobie do serca zawsze trafia pizza i sushi :)
11) Twoje marzenie... 
Pojechać do Japonii...

No to teraz moje nominacje:
I pytania dla Szanownych Państwa:
  1. Z jakiego swojego przepisu jesteś najbardziej dumny/a?
  2.  Kulinarna trauma z dzieciństwa?
  3. Bez jakiego składnika w kuchni nie mógłbyś/mogłabyś się obejść?
  4. Ulubiona restauracja? (może odwiedzę ;))
  5. Najdziwniejsze danie jakie było Ci dane zjeść?
  6. Najpiękniejsze kulinarne wspomnienie z wakacji?
  7. Danie idealne na pierwszą randkę?
  8. Jakie danie mógłbyś/mogłabyś jeść codziennie?
  9. Z jakim kucharzem-celebrytą zjadłbyś/zjadłabyś kolację?
  10. Ukochane danie kuchni polskiej?
  11. Twoje lubione składniki na kanapce to...
Ja tymczasem zmykam powiadomić nominowanych :)
  

Sałatka z cykorii i koziego sera z miodowym dressingiem

Dziś coś dla tych, którzy swą słuszną linię chcą nieco odchudzić ;) Pyszna i lekka sałatka z dosłownie pięciu składników, z bardzo prostym miodowym dressingiem. Mało wysiłku i niewiele kalorii, za to dużo smaku i zdrowia :) Polecam solo na kolację lub na obiad w towarzystwie kawałka ryby lub kurczaka.


Składniki dla 2 osób:
  • 2 średniej wielkości cykorie
  • 1 dojrzałe awokado
  • 8 sporych pomidorów z oliwy
  • 2 łyżki słonecznika
  • 10-12 cienkich plasterków koziego sera dojrzewającego
Dressing:
  • 4 łyżki oliwy extra virgin
  • 2 łyżki octu jabłkowego
  • 2 łyżeczki miodu
Na talerzu układamy listki cykorii, obrane i pokrojone na nieduże kawałki awokado, pocięte w paski i odsączone z zalewy pomidory oraz plasterki sera. Słonecznik prażymy na suchej patelni. W małym słoiczku umieszczamy składniki dressingu, zakręcamy i energicznie potrząsamy do powstania gładkiej emulsji. Polewamy sałatkę dressingiem, posypujemy prażonym słonecznikiem. Gotowe!

sobota, 17 listopada 2012

Curry z krewetek i kalafiora z makaronem udon

Po drastycznych wydarzeniach w kuchni (ukręcanie główek, odrywanie odnóży, obdzieranie z pancerzyków) lubię sobie zjeść coś pysznego - na przykład takie oto curry. Doskonała kombinacja smaków w kremowym kokosowym sosie. Świeży gruby makaron udon to ostatnio mój numer jeden, więc na pewno się jeszcze pojawi, mam nadzieję w równie doborowym towarzystwie.


Składniki na 3 porcje (lub 2 dla głodomorów z małą dokładką):
  • 250g obranych i oczyszczonych średnich krewetek - surowych (waga w "ubranku" 500g - niestety straty są duże, bo prawie połowa krewetki to główka)
  • 250g różyczek świeżego kalafiora
  • 5 łyżek oleju roślinnego (może być rzepakowy, słonecznikowy)
  • 1 puszka (400ml) dobrej jakości mleczka kokosowego (z dużą zawartością ekstraktu kokosowego)
  • 1 gałązka trawy cytrynowej
  • 3-4cm świeżego imbiru
  • 3 szalotki (około 50g)
  • 3 ząbki czosnku
  • 3 łyżki czerwonej pasty curry
  • 0,5 łyżeczki pasty krewetkowej
  • 1 łyżka sosu rybnego
  • sos sojowy do smaku
  • 400g grubego świeżego makaronu udon (może być inny wg uznania, ew. ryż)
  • do podania: ćwiartki limonki, świeża papryczka chilli, czarny sezam, szczypior, ew. kolendra)
SKRÓCONA INSTRUKCJA OBSŁUGI ŚWIEŻYCH KREWETEK
Krewetki, tak jak i ryby oraz wszelkie morskie stworzenia, które zamierzamy zjeść, powinny mieć subtelny zapach morza, nie starej ryby. Sprzedawcy na rybnym długo i namiętnie patrzymy w oczy pytając czy świeże, a potem i tak ukradkiem wąchamy zawartość torebki, którą nam tak szczelnie zawiązał ;) Jeśli zapach jest delikatny i raczej z tych przyjemnych - dumnie maszerujemy do kasy. Gdy dotrzemy z naszym cennym łupem do domu - płuczemy krewetki w bardzo zimnej wodzie i zabieramy się do niezbyt wdzięcznych czynności. Najpierw ukręcamy główki, następnie odrywamy pancerzyk wraz z odnóżami, zaczynając od strony głowy (a raczej od miejsca gdzie była;)). Ostatni ogonkowy element pancerzyka ściskamy i krewetka sama z niego wychodzi. Obrane krewetki płuczemy jeszcze raz w bardzo zimnej wodzie. Małym ostrym nożykiem nacinamy każdą krewetkę wzdłuż grzbietu, aby usunąć "układ trawienny" - cienką żyłkę, której zawartości zdecydowanie nie chcielibyśmy mieć na talerzu ;) Po tym zabiegu najlepiej każdą krewetkę opłukać indywidualnie pod strumieniem zimnej wody, aby pozbyć się ewentualnych resztek zanieczyszczeń. Ja po czyszczeniu płuczę krewetki jeszcze 2-3 razy w zimnej wodzie z kostkami lodu i solą i zostawiam w takiej lodowatej wodzie na czas przygotowywania reszty składników. Ok, to drastyczne sceny za nami, weźmy się za gotowanie!



Na patelni na średnim ogniu rozgrzewamy 5 łyżek oleju, gdy będzie gorący, dodajemy pastę curry, pastę krewetkową. Pasta krewetkowa ma mocny zapach karmy dla rybek, jednak w procesie gotowania łagodnieje i traci nieprzyjemną woń, pastę można w zasadzie pominąć jeśli się jej nie posiada lub nie ma się przekonania, ale ja polecam jednak spróbować :) Do oleju z pastami dorzucamy pociętą na 2-3 kawałki i lekko zgniecioną białą część trawy cytrynowej oraz imbir pocięty w plasterki. Następnie dodajemy posiekane szalotki i posiekany czosnek. Smażymy przez kilka minut. Kalafior dzielimy na różyczki zbliżone wielkością do krewetek, wrzucamy na patelnię, doprawiamy sosem sojowym i rybnym, smażymy przez 10-15 minut co jakiś czas mieszając. Wlewamy mleczko kokosowe, gotujemy całość przez kilka minut, dopóki kalafior nie zmięknie, powinien jednak pozostać jędrny. Dodajemy odsączone i lekko osuszone na ręczniku papierowym krewetki, od momentu dodania krewetek gotujemy całość przez dosłownie 5 minut. Imbir i trawę cytrynową usuwamy przed podaniem, chociaż imbir w zasadzie można sobie schrupać jak ktoś lubi. Ja podałam curry z grubym makaronem udon, ale pyszne będzie tez z ryżem jaśminowym. Każdą porcję dowolnie udekorować, można np. posypać dymką lub/i kolendrą, prażonym czarnym sezamem, posiekaną papryczką chilli. Podawać z cząstką limonki. Smacznego!

niedziela, 11 listopada 2012

Bułki pszenno-orkiszowe

Pieczywa nie kupuję już od jakichś 2 lat i dobrze mi z tym. Powodów ku temu jest wiele. Jednym z nich (choć nie najważniejszym) jest fakt, że nawet dopiero co wyjętych z pieca bułek z najbliższej nawet piekarni nie doniesiesz do domu aż tak szybko, aby rozsmarowane na nich masło stopiło się natychmiast wraz z plasterkiem żółtego sera :)


Składniki na 9 bułek:
  • 350g mąki pszennej typ 650
  • 200g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
  • 8g suszonych drożdży
  • 1 łyżka miodu
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 200ml letniej wody
  • 200ml letniego mleka
  • 3 łyżki oleju (u mnie z pestek winogron, ale może być jakikolwiek inny)
Wszystkie składniki wyrabiamy na gładkie i elastyczne ciasto, pozostawiamy na godzinkę do podwojenia objętości. Gdy ciasto wyrośnie, zagniatamy je ponownie. Na blachę wykładamy arkusz papieru do pieczenia. Formujemy bułki (mogą też być rogale, czemu nie) i układamy zachowując odstępy. Ja nacięłam bułki w 3 miejscach, można to pominąć. Można posmarować rozmąconym jajkiem i posypać makiem, sezamem, drobno startym serem... Pieczemy w 200st C przez 20 minut. I to by było na tyle :) Najpyszniejsze gorrrące prosto z piekarnika ;) Smacznego.

Lekkie placuszki śniadaniowe - bardzo łatwe

Bardzo łatwe placuszki z ciasta naleśnikowego, idealne na późne niedzielne śniadanie. Piana z białek nadaje im lekkości. Możliwości podania - nieskończenie wiele: z dżemem, jogurtem, śmietanką, miodem, syropem klonowym, nutellą... z czym tylko podpowie Wam wyobraźnia :) Jeśli nie liczymy kalorii, można je usmażyć na oleju, będą chrupiące.


Składniki na 2 porcje:
  • 2 jajka
  • 1 szklanka mleka
  • 1 szklanka mąki (najlepiej tortowej i przesianej)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 4 łyżki cukru pudru
  • 40g stopionego masła
  • szczypta soli
Oddzielamy żółtka od białek, białka ubijamy na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodając cukier, a następnie żółtka. W drugiej misce łączymy ze sobą stopione masło, mleko i przesianą mąkę wymieszaną w proszkiem i solą. Do powstałej masy dodajemy ubite jajka i delikatnie mieszamy. Rozgrzewamy patelnię z nieprzywierającą powierzchnią na średnim ogniu, przed pierwszą partią placuszków możemy delikatnie przetrzeć patelnię ręcznikiem papierowym nasączonym olejem, później już smażymy bez tłuszczu. Gdy patelnia będzie rozgrzana kładziemy łyżką stołową nieduże placuszki. Smażymy aż na surowej powierzchni placków pojawią się malutkie dziurki, wtedy przewracamy na drugą stronę i smażymy dosłownie pół minuty. Gotowe! Podajemy z ulubionymi dodatkami, u mnie dziś był jogurt naturalny z dżemem żurawinowym własnej produkcji :) Smacznego!

środa, 7 listopada 2012

Obiad w 20 minut - soba z wieprzowiną, brokułem i jajkiem

To w zasadzie nie przepis, ale bardziej koncepcja szybkiego lunchu. Zamiast wieprzowiny możemy użyć kurczaka czy wołowiny, wymienić brokuły na kiełki fasoli mung albo pokrojoną w paski paprykę, zamiast soby użyć makaronu udon czy makaronu jajecznego albo po prostu ryżu. To danie jest tak samo szybkie jak i smaczne :) Jeśli wszystko co nam będzie potrzebne mamy pod ręką, przygotowanie lunchu nie powinno zająć więcej niż 20 minut.


Składniki na 4 porcje:
  • makaron soba 250g
  • 500g mielonej szynki wieprzowej (lub innego mięsa jeśli wolimy)
  • 200g brokuła
  • 4 jajka
  • 1 cebula (około 100g)
  • 3 ząbki czosnku (lub według uznania)
  • sos sojowy do smaku
  • sos rybny (niekoniecznie)
  • 3 łyżki oleju
  • 2 łyżeczki curry w proszku
  • 3cm imbiru lub 1 łyżka mielonego imbiru ze słoiczka
  • 1 mała ostra papryczka
  • 1 kawałek trawy cytrynowej
  • 1 limonka do podania
  • natka kolendry i/lub dymka (biała część i szczypior)
  • ew. olej sezamowy do skropienia na talerzu (opcjonalnie)
W dużym garnku wstawiamy osoloną wodę do zagotowania. Brokuły dzielimy na małe różyczki, a łodygi kroimy dość drobno, myjemy, zalewamy wrzątkiem na 7-10 minut, odcedzamy. W woku lub na dużej patelni rozgrzewamy 3 łyżki oleju roślinnego, wsypujemy 2 łyżeczki curry, chwilę podsmażamy, wrzucamy posiekaną cebulę i czosnek, imbir pokrojony w cienkie plastry i trawę cytrynową pokrojoną na ok. 5cm kawałki (z trawy usuwamy wierzchnie źdźbła i rozgniatamy ją lekko, by wydobyć soki), smażymy całość kilka minut na średnim ogniu, od czasu do czasu mieszając. Dorzucamy mieloną wieprzowinę i drobno posiekaną papryczkę, zwiększamy ogień, doprawiamy sosem sojowym i ew. rybnym, smażymy, aż mięso zacznie się rumienić, dorzucamy brokuły. Do gotującej się wody wrzucamy makaron soba, gotujemy kilka minut wg instrukcji na opakowaniu. Gotowy makaron odcedzamy i wrzucamy na patelnię, mieszamy i smażymy wszystko razem minutę lub dwie. Na sam koniec wbijamy 4 jajka i delikatnie mieszamy, dopóki jajka się nie zetną. Podajemy posypane natką kolendry i/lub posiekaną dymką. Ja lubię skropić takie danie odrobiną oleju sezamowego. Podajemy z ćwiartką limonki. Smacznego!

niedziela, 4 listopada 2012

Jesienna zupa z selera i ziemniaków z wędzonym łososiem

Czasem naprawdę niewiele trzeba, żeby najbardziej pospolite składniki przeistoczyć w iście królewskie danie. Na przykład taki ziemniak czy seler - szaro-bure, niewyględne bulwy, nie bez powodu większość życia spędzają pod ziemią ;) Ale wystarczy im odrobina smaku i aromatu z wędzonego łososia, trochę żywej zieleni koperku, łyżka śmietanki - i oto mamy pyszną jesienną zupę, której miska rozgrzeje nas w najbardziej pochmurny i deszczowy dzień. Proszę Państwa - oto zupa selerowo-ziemniaczana z łososiem norweskim wędzonym na ciepło. To przy okazji sprytny sposób na nakarmienie do syta czterech osób dwustoma gramami łososia, bez zbędnego wysiłku i niewielkim kosztem ;)


Składniki na spory garnek - porcja dla 4 dość głodnych osób:
  • 200g wędzonego na ciepło łososia norweskiego, waga bez skóry
  • 1 duża bulwa selera (po obraniu około 700g)
  • 4 ziemniaki (po obraniu około 500g)
  • 1 duża cebula (około 200g)
  • 3 liście laurowe
  • 3 owocostany długiego pieprzu, o takiego jak tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pieprz_d%C5%82ugi (ew. ziele angielskie)
  • 2 spore marchewki (300g)
  • 1 duża pietruszka (150g)
  • 3 łyżki oliwy
  • 25g masła
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz do smaku
  • świeży koperek do podania - koperku proszę nie żałować ;)
  • śmietana do podania (u mnie 12%) - około 2 łyżki na osobę lub według uznania
Cebulę posiekać dość drobno, zeszklić na średnim ogniu na patelni z oliwą i masłem. Gdy cebula zacznie się rumienić, przekładamy ją wraz z tłuszczem do garnka. Dodajemy liście laurowe, pieprz lub ziele, pokrojone w duże kawałki marchewkę i pietruszkę, zalewamy wodą (około 1,5 litra, wody można zawsze dolać), solimy. Gotujemy aż warzywa zmiękną i oddadzą wywarowi smak. Usuwamy marchewkę i pietruszkę (absolutnie nie wyrzucamy - można wykorzystać do sałatki jarzynowej), dodajemy pokrojone w niedużą kostkę ziemniaki i seler, gotujemy aż warzywa zmiękną, ale nie będą się rozpadać. Łososia norweskiego wędzonego na zimno rwiemy na nieduże kawałki i dodajemy pod koniec gotowania, na 2-3 minuty. Zdejmujemy zupę z ognia. Doprawiamy gałką muszkatołową, najlepiej świeżo startą, ew. dodajemy więcej soli lub pieprzu. Zupę podajemy z łyżką lub dwoma śmietany i posypujemy obficie świeżym koperkiem. Smacznego!

czwartek, 1 listopada 2012

Na rozgrzewkę - curry z łososia norweskiego i cukinii

Za oknem zimno i szaro... Co zjeść, by poczuć się lepiej? Najlepiej coś ciepłego i kolorowego! Coś rozgrzewającego, ale nie tłustego. Coś pysznego, a jednocześnie zdrowego, choć to niestety rzadko spotykane połączenie ;). No i tak oto narodziło się kokosowo-pomidorowe curry z łososia i cukinii. Z mnóstwem orientalnych przypraw, z łososiem z norweskich wód i cukinią z polskiego ogródka. Niech Was nie przeraża długa lista składników - połowa to przyprawy ;)


Składniki dla 4 osób:
  • 500g łososia norweskiego, filet bez skóry
  • 600g cukinii (2 małe)
  • 4 małe szalotki (ok 100g)
  • 3 duże ząbki czosnku
  • 400g pomidorów z puszki, posiekanych
  • 400ml gęstego mleczka kokosowego (ja używam TaoTao)
  • 2 łyżki pasty Tom Yum lub czerwonej pasty curry (ew. po łyżce obu past)
  • 1 łyżeczka ziaren kolendry
  • 1/3 łyżeczki ziaren kminu rzymskiego
  • 1/3 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
  • 1/3 łyżeczki kurkumy
  • 1/2 łyżeczki świeżo startej kory cynamonu
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 2 łodygi trawy cytrynowej
  • 5 listków kaffiru
  • 50g świeżo startego imbiru (ok 3cm kawałek)
  • 2 małe ostre papryczki
  • 1 łyżka brązowego cukru
  • sok z 1 limonki
  • sos sojowy do smaku
  • sos rybny do smaku
  • ok 8 łyżek oleju roślinnego (nie oliwy)
  • ryż do podania (na 4 osoby około 300g - waga przed ugotowaniem)

Szalotki siekamy dość drobno, czosnek kroimy w cienkie plasterki. Na patelni na średnim ogniu rozgrzewamy 4 łyżki oleju. W moździerzu tłuczemy kolendrę i kmin, dodajemy kurkumę, paprykę, świeżo startą gałkę muszkatołową i cynamon, wszystkie przyprawy wrzucamy na gorący olej, dodajemy pokrojoną w 5cm kawałki trawę oraz listki kaffiru, smażymy przez 3-4 minuty. Dodajemy posiekaną szalotkę oraz czosnek, smażymy aż będą miękkie. Pod koniec dodajemy starty imbir, przerzucamy całość do większego garnka, dodając pomidory z puszki oraz mleczko kokosowe, zostawiamy na średnim ogniu. Na patelnię, na której smażyły się przyprawy z cebulą i czosnkiem, wlewamy 4 łyżki oleju i wrzucamy pokrojoną w kostkę cukinię. Podlewamy sosem sojowym i rybnym, smażymy aż cukinia będzie miękka, odparują z niej soki i zacznie się lekko rumienić. Wtedy dorzucamy ją do garnka i trzymamy całość na małym ogniu. Łososia kroimy w kostkę o brzegu około 2-2,5cm. Wrzucamy do garnka z pozostałymi składnikami i bardzo delikatnie mieszamy. Dodajemy łyżkę cukru oraz sok z limonki, doprawiamy sosem sojowym i rybnym. Od momentu dodania łososia curry należy gotować dosłownie kilka minut, ryba nie potrzebuje dużo czasu. Podajemy z ugotowanym na sypko ryżem, najlepiej jaśminowym, lekko tylko posolonym. Smacznego!




Potrawy rozgrzewające

środa, 24 października 2012

Korzenny dżem z dyni

Dobrze, że sezon na dynię jeszcze trwa i że można ją przechowywać tak długo, bo mam w zanadrzu jeszcze kilka pomysłów "co by tu z dyni". Tym razem dżem, nic skomplikowanego, ale przyjemnie się mieszało wdychając cynamonowo-goździkowe opary :) Zapewne dżem skończy wewnątrz jakichś drożdżówek albo między warstwami piernika... więc jeszcze o nim usłyszycie ;) Smakuje świątecznie.


Składniki na 3 średnie słoiki:
  • 1,5kg dyni (waga bez skórki i pestek)
  • 150g cukru (lub więcej, wg własnych kubków smakowych)
  • 1 laska cynamonu (moja miała około 6cm)
  • 1/2 łyżeczki wanilii
  • 5 goździków
  • kawałek imbiru - wg uznania (mój ważył około 40g), ew. imbir w proszku
  • szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
  • skórka i sok z 1 dużej cytryny
Dynię kroimy w kostkę (takiej wielkości jak ziemniaki do zupy), umieszczamy wraz z przyprawami w bardzo dużej patelni lub w garnku z grubym dnem, podlewamy lekko wodą. Dobrze jest zapamiętać lub zapisać ilość wrzuconych  goździków, aby potem wszystkie wyjąć. Ścieramy skórkę z wyszorowanej i wyparzonej cytryny (najlepiej niepryskanej) oraz wyciskamy z niej sok, dodajemy starty imbir. Smażymy bez przykrycia, aż dżem osiągnie pożądaną konsystencję. Usuwamy goździki i cynamon! Gorący dżem umieszczamy w czystych, wyparzonych słoikach i po zakręceniu odwracamy denkiem do dołu, a takiej pozycji pozostawiamy aż ostygną. Imbir jest naturalnym konserwantem i słoiczki powinny spokojnie wytrzymać 2-3 miesiące, jednak jeśli chcemy mieć większą pewność, że się nie zepsują - można oczywiście zawekować. Albo zjeść. Smacznego!

Kluski z ricotty w pomidorach i oregano

Ostatnio nie mogę się oderwać od "Dwóch łakomych Włochów", czytam i oglądam smakowite zdjęcia przed snem i zasypiam niesamowicie głodna ;) Książka zawiera około 100 przepisów, ale też refleksje autorów na temat zmian jakie zachodzą w ich ojczyźnie i na temat tego co niezmienne - czyli dobrego jedzenia ;) Dziś pokusiłam się o zrobienie czegoś klasycznego i bardzo prostego, tak na dobry początek - "ndundari con salsa di pomodoro e basilico" a właściwie "e origano". Ciekawe czy szanowni panowie Antonio Carluccio i Gennaro Contaldo byliby ukontentowani moim wykonaniem ;) Przepis właśnie ich autortstwa, zamieniłam jedynie bazylię na oregano i nieznacznie zwiększyłam ilość ricotty, czosnku i pomidorów :) Poniżej wersja z moimi modyfikacjami.


Składniki na 2 duże porcje, choć według autorów na 4... no może jako jedno z kilku dań ;)
  • 250g serka ricotta
  • 200g mąki 
  • 3 żółtka
  • 3 łyżki startego parmezanu + do podania
  • sól
  • pieprz
  • szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
  • 2 puszki pomidorów (łącznie 800g)
  • 5 ząbków czosnku
  • kilka łyżek oliwy
  • garść listków oregano (w oryginale bazylia)
W misce łączymy ze sobą ricottę, żółtka, mąkę, parmezan i doprawiamy solą, pieprzem oraz gałką. Wyrabiamy gładkie, miękkie ciasto. Dalej postępujemy jak z kopytkami - formujemy wałki, kroimy w romby i gotujemy w osolonej wodzie, po wypłynięciu gotujemy 2-3 minuty i odcedzamy. Aby zrobić sos pomidorowy - w garnku podgrzewamy oliwę, przez chwilę podsmażamy pokrojony w niezbyt cienkie plasterki czosnek, dorzucamy pomidory z puszki oraz zioła, można doprawić solą i pieprzem. Odcedzone kluski wrzucamy do sosu pomidorowego, mieszamy i podajemy. Ja posypałam parmezanem, można dodatkowo polać oliwą. Smacznego!


poniedziałek, 22 października 2012

Ciastka "3 zboża" w czekoladzie

Jednym z moich ulubionych kuchennych zajęć jest pokrywanie ciastek stopioną czekoladą za pomocą miękkiego pędzelka. Mogłabym to robić godzinami! Te zbożowe ciasteczka, dość ascetyczne same w sobie, aż się prosiły o takie właśnie potraktowanie. Użyłam mąki orkiszowej i żytniej oraz zmielonych na mąkę płatków owsianych - to właśnie owe 3 zboża. Bardzo pożywne, z jabłkiem i jogurtem mogą stanowić doskonałe drugie śniadanie do pracy albo szkoły.


Składniki na 2 blachy ciastek (u mnie 32 sztuki ciastek wykrawanych szklanką) :
  • 100g mąki owsianej (zmieliłam 100g płatków owsianych na mąkę)
  • 100g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
  • 50g mąki żytniej chlebowej
  • 200g masła
  • 75g otrąb (u mnie żytniej)
  • 75g cukru pudru
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/4 łyżeczki wanilii
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 100g dowolnej czekolady (lub 200g gdy chcemy mieć grrrrubą polewę)
Masło stopić w mikrofalówce, dodać jajko, cukier, wymieszane mąki, sól, wanilię, sodę, otręby. Wyrobić, ciasto będzie zwarte i trochę lepkie. Można schłodzić w lodówce, aby ułatwić sobie wałkowanie, ja nie miałam na to cierpliwości. Na lekko posypanym mąką blacie rozwałkować ciasto na grubość około 7mm, wycinać szklanką krążki. Ciasto dość trudno się wałkuje, może się trochę rozsypywać, ale z odrobiną cierpliwości powinno się udać doprowadzić operację do końca :) Pieczemy w 180st C przez około 13 minut, ciastka lekko urosną, nie powinny się zbytnio zrumienić. Studzimy na kratce. Czekoladę roztopić w mikrofalówce, ciepłą nakładać na ciastka za pomocą pędzelka. Po zastygnięciu czekolady gotowe. Smacznego!

 

niedziela, 21 października 2012

Dyniowe muffiny korzenne

Dyniowe szaleństwo trwa... Tym razem muffiny, niezbyt słodkie, z korzenną nutką. Banalnie proste i szybkie do wykonania - jak każde muffiny. Nie można ich zepsuć, po prostu nie ma takiej możliwości :) Na drugie śniadanko jak znalazł.


Składniki na 8 muffinek:
  • 200g dyni (waga bez skórki)
  • 1 jajko
  • 125g jogurty naturalnego
  • 50ml oleju
  • 125g mąki pszennej
  • 50g mąki orkiszowej
  • 50g cukru pudru (ew. więcej, ja lubię mało słodkie wypieki)
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki przyprawy do piernika
Dynię zetrzeć na drobnych oczkach, dodać jajko, jogurt, olej, wymieszać. W drugiej misce wymieszać mąki, cukier, sodę i przyprawę do piernika. Połączyć składniki suche z mokrymi i napełnić foremki do muffinek do 3/4 ich wysokości, mi wyszło 8 sztuk. Piekłam w 200st C przez 25 minut. Smacznego :)

Dyniowe przysmaki

Placki z dyni i selera

Walki z Dyniogłowym ciąg dalszy :) Placki dyniowo-selerowe, proszę Państwa! Ciekawe kiedy znudzi mi się ten pomarańczowy olbrzym ;) Placki z czosnkiem i cebulką, więc powinny nas trochę uodpornić na jesienne wirusy czyhające w powietrzu ;) Dziecinnie proste i niedrogie, a dobre :)


Składniki dla 2-3 osób:
  • 400g dyni (waga po obraniu)
  • 200g selera (waga po obraniu)
  • 2 jajka
  • 1 mała cebula (moja ważyła 75g)
  • 4 ząbki czosnku (ew. mniej lub więcej)
  • 10 łyżek mąki (u mnie po 5 orkiszowej i kukurydzianej, bo akurat miałam końcówki)
  • sól, pieprz do smaku
  • olej do smażenia
Dynię i selera zetrzeć na cienkich oczkach (ale nie na puree), lekko posolić i odstawić na 15 minut. Po tym czasie mocno odcisnąć warzywa na sitku, pozbywając się powstałego soku, dzięki temu placki będą chrupiące. Dodać 2 jajka, sól, pieprz, mąkę, drobno poszatkowaną lub startą cebulę, czosnek przeciśnięty przez praskę. Smażyć z obu stron na dobrze rozgrzanym oleju aż będą lekko brązowe i chrupiące. Podawać jak placki ziemniaczane - z dowolnym sosem, cukrem i śmietaną, jako dodatek do gulaszu itp. Smacznego!
Akcja "Dyniowe przysmaki"
Dyniowe przysmaki

Dołączam też do akcji "Nakarm się studencie!" :)