Czasem naprawdę niewiele trzeba, żeby najbardziej pospolite składniki przeistoczyć w iście królewskie danie. Na przykład taki ziemniak czy seler - szaro-bure, niewyględne bulwy, nie bez powodu większość życia spędzają pod ziemią ;) Ale wystarczy im odrobina smaku i aromatu z wędzonego łososia, trochę żywej zieleni koperku, łyżka śmietanki - i oto mamy pyszną jesienną zupę, której miska rozgrzeje nas w najbardziej pochmurny i deszczowy dzień. Proszę Państwa - oto zupa selerowo-ziemniaczana z łososiem norweskim wędzonym na ciepło. To przy okazji sprytny sposób na nakarmienie do syta czterech osób dwustoma gramami łososia, bez zbędnego wysiłku i niewielkim kosztem ;)
Składniki na spory garnek - porcja dla 4 dość głodnych osób:
- 200g wędzonego na ciepło łososia norweskiego, waga bez skóry
- 1 duża bulwa selera (po obraniu około 700g)
- 4 ziemniaki (po obraniu około 500g)
- 1 duża cebula (około 200g)
- 3 liście laurowe
- 3 owocostany długiego pieprzu, o takiego jak tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pieprz_d%C5%82ugi (ew. ziele angielskie)
- 2 spore marchewki (300g)
- 1 duża pietruszka (150g)
- 3 łyżki oliwy
- 25g masła
- szczypta gałki muszkatołowej
- sól, pieprz do smaku
- świeży koperek do podania - koperku proszę nie żałować ;)
- śmietana do podania (u mnie 12%) - około 2 łyżki na osobę lub według uznania
Cebulę posiekać dość drobno, zeszklić na średnim ogniu na patelni z oliwą i masłem. Gdy cebula zacznie się rumienić, przekładamy ją wraz z tłuszczem do garnka. Dodajemy liście laurowe, pieprz lub ziele, pokrojone w duże kawałki marchewkę i pietruszkę, zalewamy wodą (około 1,5 litra, wody można zawsze dolać), solimy. Gotujemy aż warzywa zmiękną i oddadzą wywarowi smak. Usuwamy marchewkę i pietruszkę (absolutnie nie wyrzucamy - można wykorzystać do sałatki jarzynowej), dodajemy pokrojone w niedużą kostkę ziemniaki i seler, gotujemy aż warzywa zmiękną, ale nie będą się rozpadać. Łososia norweskiego wędzonego na zimno rwiemy na nieduże kawałki i dodajemy pod koniec gotowania, na 2-3 minuty. Zdejmujemy zupę z ognia. Doprawiamy gałką muszkatołową, najlepiej świeżo startą, ew. dodajemy więcej soli lub pieprzu. Zupę podajemy z łyżką lub dwoma śmietany i posypujemy obficie świeżym koperkiem. Smacznego!
uwielbiam łososia (na kanapkach, w zupach, w zapiekankach, samego, z czymś). Twoja zupa prezentuje się wspaniale.
OdpowiedzUsuńDzięki Peggy, widzę że u Ciebie też wędzona rybka ;)
OdpowiedzUsuńtakiej zupy jeszcze nie jadłem - czas najwyższy nadrobić te zaległości :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej w konkursie :)))) Wspaniała zupa!
OdpowiedzUsuńRobię bardzo podobną, z pomidorami. Ja tez wygrałam, więc moze spotkamy się na warsztatach :) Małgosia
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOsobiście również jestem zdania, że łosoś jako ryba jest jednym z najsmaczniejszych. Na ten moment jak dla mnie świetnie sprawdzają się przepisy https://mowisalmon.pl/przepisy/ i muszę przyznać, że bardzo chętnie je wykonuję.
OdpowiedzUsuń