Składniki na 3 porcje (lub 2 dla głodomorów z małą dokładką):
- 250g obranych i oczyszczonych średnich krewetek - surowych (waga w "ubranku" 500g - niestety straty są duże, bo prawie połowa krewetki to główka)
- 250g różyczek świeżego kalafiora
- 5 łyżek oleju roślinnego (może być rzepakowy, słonecznikowy)
- 1 puszka (400ml) dobrej jakości mleczka kokosowego (z dużą zawartością ekstraktu kokosowego)
- 1 gałązka trawy cytrynowej
- 3-4cm świeżego imbiru
- 3 szalotki (około 50g)
- 3 ząbki czosnku
- 3 łyżki czerwonej pasty curry
- 0,5 łyżeczki pasty krewetkowej
- 1 łyżka sosu rybnego
- sos sojowy do smaku
- 400g grubego świeżego makaronu udon (może być inny wg uznania, ew. ryż)
- do podania: ćwiartki limonki, świeża papryczka chilli, czarny sezam, szczypior, ew. kolendra)
Krewetki, tak jak i ryby oraz wszelkie morskie stworzenia, które zamierzamy zjeść, powinny mieć subtelny zapach morza, nie starej ryby. Sprzedawcy na rybnym długo i namiętnie patrzymy w oczy pytając czy świeże, a potem i tak ukradkiem wąchamy zawartość torebki, którą nam tak szczelnie zawiązał ;) Jeśli zapach jest delikatny i raczej z tych przyjemnych - dumnie maszerujemy do kasy. Gdy dotrzemy z naszym cennym łupem do domu - płuczemy krewetki w bardzo zimnej wodzie i zabieramy się do niezbyt wdzięcznych czynności. Najpierw ukręcamy główki, następnie odrywamy pancerzyk wraz z odnóżami, zaczynając od strony głowy (a raczej od miejsca gdzie była;)). Ostatni ogonkowy element pancerzyka ściskamy i krewetka sama z niego wychodzi. Obrane krewetki płuczemy jeszcze raz w bardzo zimnej wodzie. Małym ostrym nożykiem nacinamy każdą krewetkę wzdłuż grzbietu, aby usunąć "układ trawienny" - cienką żyłkę, której zawartości zdecydowanie nie chcielibyśmy mieć na talerzu ;) Po tym zabiegu najlepiej każdą krewetkę opłukać indywidualnie pod strumieniem zimnej wody, aby pozbyć się ewentualnych resztek zanieczyszczeń. Ja po czyszczeniu płuczę krewetki jeszcze 2-3 razy w zimnej wodzie z kostkami lodu i solą i zostawiam w takiej lodowatej wodzie na czas przygotowywania reszty składników. Ok, to drastyczne sceny za nami, weźmy się za gotowanie!
Na patelni na średnim ogniu rozgrzewamy 5 łyżek oleju, gdy będzie gorący, dodajemy pastę curry, pastę krewetkową. Pasta krewetkowa ma mocny zapach karmy dla rybek, jednak w procesie gotowania łagodnieje i traci nieprzyjemną woń, pastę można w zasadzie pominąć jeśli się jej nie posiada lub nie ma się przekonania, ale ja polecam jednak spróbować :) Do oleju z pastami dorzucamy pociętą na 2-3 kawałki i lekko zgniecioną białą część trawy cytrynowej oraz imbir pocięty w plasterki. Następnie dodajemy posiekane szalotki i posiekany czosnek. Smażymy przez kilka minut. Kalafior dzielimy na różyczki zbliżone wielkością do krewetek, wrzucamy na patelnię, doprawiamy sosem sojowym i rybnym, smażymy przez 10-15 minut co jakiś czas mieszając. Wlewamy mleczko kokosowe, gotujemy całość przez kilka minut, dopóki kalafior nie zmięknie, powinien jednak pozostać jędrny. Dodajemy odsączone i lekko osuszone na ręczniku papierowym krewetki, od momentu dodania krewetek gotujemy całość przez dosłownie 5 minut. Imbir i trawę cytrynową usuwamy przed podaniem, chociaż imbir w zasadzie można sobie schrupać jak ktoś lubi. Ja podałam curry z grubym makaronem udon, ale pyszne będzie tez z ryżem jaśminowym. Każdą porcję dowolnie udekorować, można np. posypać dymką lub/i kolendrą, prażonym czarnym sezamem, posiekaną papryczką chilli. Podawać z cząstką limonki. Smacznego!
Twój blog dostał ode mnie nominacje w Liebter Blog. Szczegóły na mojej stronie. Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńale fajny makaron :) nie jadłąm nigdy takiego.To danie musi byc pyzne!
OdpowiedzUsuń